Czy rekruterzy podglądają nas na Facebook’u? czy mają do tego prawo?
Jak zostać zauważonym przez pracodawcę w social media?
Czy pracodawcy podglądają nas w social media i czy mają do tego prawo?
Pytają mnie kandydaci z doświadczeniem, pytają studenci, pytają dziennikarze. A czy Ty, zanim wyślesz swoją aplikację do pracodawcy, sprawdzasz w Internecie co to za firma? Jakie ma opinie, jakich pracowników, jakich menedżerów. Gdzie jest biuro firmy do której aplikujesz? Sprawdzasz czy firma jest obecna w social media, czy ma Fanpage? Jakie ma recenzje? a jeśli już masz nazwiska potencjalnych przełożonych nie sprawdzasz ich w Google?
Nie wierzę, że nie jesteś ciekaw;-)
Jeśli dostajesz zaproszenie na spotkanie z rekruterem, z reguły znasz imię i nazwisko osoby, z którą się spotykasz. Więc też sprawdzasz kto to na Linkedinach, Facebookach, Goldenlinach gdzie się da.
Tak my ich sprawdzamy, ale jakim prawem oni nas? Czy mają prawo nie zaprosić nas na spotkanie po tym co zobaczą w Internecie na nasz temat?
Jeśli ktoś w mediach społecznościowych komentuje, pisze, publikuje zdjęcia to rekruterzy (i nie tylko) zakładają, że robi to świadomie. Każdy z nas ma prawo mieć poglądy. Ma prawo je wyrażać. Ale musimy sobie też zdawać sprawę z tego jakie reakcje te poglądy i opinie mogą wywoływać. Szczególnie opinie skrajne.
W erze cyfrowej nie jesteś tym co wiesz, ale tym co publikujesz, podsumowała ostatnio na Linkedin Angelika Chimkowska. Bardzo w punkt.
Na Facebooku, Instagramie, czy LInkedinie widzimy się, oglądamy, i bardzo „po ludzku” też oceniamy. Rekruterzy nie mają prawa podejmować decyzji o zatrudnieniu na podstawie komentarzy na Facebooku. Ale rekruterzy też korzystają z Google’a i też są ludźmi.
każdy nasz komentarz ma wpływ na nasz personal branding
Problem bywania w social media nie kończy się gdy jest się kandydatem. Wielu pracodawców już przeszło kryzysy wizerunkowe dzięki swoim zaangażowanym i zbyt wylewnym w social mediach pracownikom. Internauci nie przebaczają, wystarczy więc chwila, aby „zescreenować” np. seksistwoski komentarz przedstawiciela handlowego firmy X. Taki screen roznosi się szybko po mediach i już po kilku chwilach cały Internet domaga się wyjaśnień, czy firma jest dumna z takiego pracownika?
Czy można powstrzymywać pracownika do korzystania z social media? Czy pracodawcy, którzy mogą oszacować straty wizerunkowe po wspomnianym wpisie, mogą domagać się zadośćuczynienia? Czy można „zapanować” nad pracownikami, którzy w sferze prywatnej nieraz zatracają poczucie granicy, a jeszcze gorzej, jeśli przyzwoitości?
nasz personal branding będzie wpływał na employer branding naszego pracodawcy
Myślę sobie, że warto abyśmy wszyscy pamiętali o wstrzemięźliwości w social media, abyśmy się nawzajem zwyczajnie szanowali i trzy razy zawahali zanim klikniemy enter:-)
Bo w Internecie nic nie ginie. Ja pisząc i publikując ten wpis wiem, mam pełną świadomość, że przeczyta go kiedyś mój przyszły pracodawca. Ba może nawet moi wyborcy, jeśli zdecyduję się na politykę. Przeczyta go też moja Mama. Jak powiedział mi kiedyś jeden z dyrektorów personalnych na debacie o personal brandingu w social mediach: piszmy tak, abyśmy nie musieli się wstydzić przed sobą, rodzicami, dziećmi, pracodawcami. Nawet jeśli to tylko komentarz do owsianki na Instagramie.
Chcesz wiedzieć więcej na temat personal brandingu w social media? Zajrzyj na wpis pt. Personal branding w social media, od czego zacząć.
Temat rekrutacji w social media rozwinęłam w wywiadzie dostępnym tutaj